środa, 27 lipca 2011

PPG vs. free flying

Ostatnio zasmakowałem możliwości oraz wolności jaką daje latanie z napędem. Na Islandii ma to swoje niezaprzeczalne plusy - np. można latać wtedy, gdy innym pozostaje już tylko wybór między "szukaniem wiatru" (inaczej para-drivingiem) a krótkimi zlotami z lokalnej górki. Oczywiście po "odkryciu" napędu czas spędzony w powietrzu, tzw. "nalot" wydłuża się znacznie (w moim przypadku to już kilkanaście godzin), gdyż ogranicznikiem nie jest już stabilny wiatr lub termika, która zabiera paralotnię do góry, a jedynie ilość posiadanego paliwa w zbiorniku.
Jednym z najprzyjemniejszych czynników jest mozliwość "oderwania" się od zboczy, do których z reguły jest się przywiązanym latając swobodnie, zwłaszcza na tzw. "żaglu" ("heblowanie" tego samego zbocza godzinami może się znudzić dość szybko). Z silnikiem można o wiele efektywniej eksplorować trzeci wymiar, latając np. 5 mterów nad ziemią, zaglądając ludziom w okna lub też wysoko, wysoko ogarniając wzrokiem ogromny obszar. Specyfika "zmotoryzowanego" latania różni się prawie w każdym aspekcie od swobodnego szybowania - od startu (z napędem startujemy z płaskiego) poprzez sam lot (skrzydło lata na innym kącie natarcia, gdyż napęd "wypycha" pilota spod paralotni, nie można sterować balansem ciała i generalnie nie "czuje się" skrzydła oraz nie da się niestety usadowić tak wygodnie jak w uprzęży do swobodnego latania), aż do lądowania (przyziemienie odbywa się na większej prędkości ze względu na zwiększoną wagę; trzeba przygotować się do utrzymania się na nogach z 20-30 kg na plecach oraz, co bardzo ważne, wcześniej wyłączyć silnik oraz nie pozwolić aby skrzydło opadło na rozgrzany napęd).
Przez wielu posiadanie silnika na plecach to ogromny minus takiego latania - motor generuje ogromny hałas, spala duże ilości paliwa, często się psuje, a wirujące śmigło może stwarzać zagrożenie nawet na ziemi (nie wspominając już o tym jak bardzo trzeba się przy tym wszystkim nabrudzić;). Dodatkowe koszty jakie trzeba ponieść aby spróbować latania z motorem również nie sa bagatelne - sam napęd z uprzężą to koszt ok 2000 euro, plus dodatkowy spadochron, kask z zestawem komunikacyjnym (jeśli chce się zachować sprawny słuch), ew. nowe skrzydło... to wsztystko sprawia, iż nie jest to jednarazowa "zabawa". Odczuwa się także ograniczenie mobilności jeśli przychodzi do transportu sprzętu - z napędem już raczej nie da się łapać stopa gdzieś przy przygodnym lądowisku, sam napęd zajmuje dużo miejsca w samochodzie i lubi brudzić siedzenia.
Dla mnie latanie z napędem jest doskonałym uzupełnieniem swobodnego latania - dobry dzień z termiką lub laminarną bryzą morską warto oczywiście wykorzystać do latania swobodnego, podczas gdy po południu, w spokojniejszych warunkach, kiedy jest już za słabo na takie latanie, można rozłożyć sprzęt i szybować w spokojnym wieczornym powietrzu upajając się widokiem zachodzącego słońca. Unikanie termiki i bliskości zboczy sprawia, że latanie z napędem jest dosyć bezpieczne; głównymi zagrożeniami są starty, awarie w powietrzu spowodowane np. oderwaniem sie jakiejś części oraz nieprzewidywalne zmiany pogody, np. silny wiatr, który może uczynić lądowanie bardzo niebezpiecznym (lądowanie "na wstecznym" czy tez przeciągnięcie przez skrzydło po ziemi prawie napewno będą się wiązały z uszkodzeniem sprzętu).
Inne nie znaczy gorsze. Napęd daje niesamowite możliwości, których próżno szukać podczas lotu swobodnego. Przede wszystkim możliwości przelotowe zwiększają się drastycznie (oczywiście mowa o Islandii, gdzie termiczne latanie nie jest możliwe w takim stopniu jak np. w Alpach), jedyną przeszkodą jest logistyczne rozplanowanie miejsca lądowania i ew. uzupełnienia paliwa. Kluczową w tym rolę mogą odegrać pomocnicy przemieszczający się samochodem za pilotem. Samotne latanie na napędzie nie jest wskazane (podobnie jak swobodnie) ze względów bezpieczeństwa oraz z czystej potrzeby towarzystwa podczas, czasami monotonnego lotu. W locie do określonego punktu możemy bez problemu wytyczyć sobie trasę używając GPSa, ustabilizować sobie kierunek lotu sterówkami lub trymerami (jeśli paralotnia takie posiada) oraz wypoziomować wysokość lotu ustawiając i blokując manetkę gazu w danym położeniu. To wszystko sprawi, że będzie można się poczuć jak w samolocie lecącym na "autopilocie" i zająć się np. robieniem zdjęć czy filmów z góry. Specyfika latania na napędzie nie jest już tak sportowa jednak i tu można powspółzawodniczyć (choćby na stronie XContest dla pilotów ppg).
Ponieżj kilka zjęć i filmów z lotów ppg na Islandii:







Lot w Helli nad Festiwalem muzycznym "Besta Útihátíðin"